Dlaczego wciąż jesteśmy karmieni pustymi obietnicami odnośnie poprawy warunków płacy? Czy wina jest w źle sformułowanych postulatach? Czy wynika  z wciąż małej solidarności w zawodzie? Gdy dochodzi po porozumienia, zawsze jesteśmy na przegranej pozycji?

W ostatnim czasie zatrudnieni z Szpitalach dostali do podpisania kolejny aneks do umowy o pracę. Jego treść ogólnie pisząc dotyczy rozporządzenia MZ z dn. 8/09/2015 r., gdzie zostały przyznane dodatkowe środki na świadczenia opieki zdrowotnej udzielane przez pielęgniarki i położne.

Analizując przebieg zdarzeń, sarkazm sytuacyjny jest następujący:

MZ do wiadomości publicznej podaje: dla pielęgniarek sukcesywny dodatek do wynagrodzenia co  4 lata po 400 zł, co w sumie daje 1600 zł. (Nic tylko całować po rękach za tak wspaniały gest i szczodrość!). Żeby pielęgniarką dać, innym musiał zabrać. Najbardziej pokrzywdzony zostaje pacjent, bowiem w konsekwencji wzrostu wynagrodzeń dla pielęgniarek, wzrasta dziura w budżecie, zatem uszczuplone mogą zostać środki na leczenie.

Jednym słowem działania zmierzają w kierunku podburzenia społeczeństwa przeciwko pielęgniarkom.

Realia:

  • kwota 1600 zł jest kwotą brutto brutto, co oznacza, że wliczono w nią składki ponoszone raz – przez pracodawcę, dwa – przez pracownika co w efekcie z obiecanych 400 zł miesięcznie zostanie przelane na nasze konto 230 zł netto.
  • w końcowym etapie z 1600 zł, na rękę (netto) będzie to kwota (230×4) 920 zł.
  • przykry jest fakt, że złamano tryb dialogu społecznego, bowiem z negocjacjach z MZ brały udział tylko OZZPiP i przedstawiciele z samorządu zawodowego NRPiP,

Skutki:

  1. Nagłośniona informacja a później już fakt trafiają do mediów: prośby pielęgniarek zostały wysłuchane i wdrożone w życie,  wreszcie będą godziwie zarabiać. Usta pielęgniarek zamknięte, załagodzono sytuacje, przecież strony doszły do porozumienia.
  2. Dyrektorzy podmiotów leczniczych usatysfakcjonowani bo nie muszą się martwić jak w najbliższym czasie zorganizować dodatkowe środki wynagrodzenia dla pielęgniarek. Sytuacja w szpitalach się ustabilizuje, będzie komu pracować. Pielęgniarki wrócą do łóżek.
  3. Pielęgniarki: zawsze to krok do przodu, choć jako w przeliczeniu na dodatek do stawki godzinowej – porażka. Z drugiej strony policzek, rozżalenie, że dodatek nie został włączony do podstawy, zatem po 4 latach wrócimy do gołej pensji. Pracodawca wciąż z dziurą w budżecie szpitalnym, nie znajdzie grosza dla pielęgniarek. Złudna nadzieja, że w systemie wynagrodzeń się coś zmieni, że zostanie określona minimalna stawka wynagrodzenia, która będzie sukcesywnie wzrastać w zależności od stopnia wykształcenia i stażu pracy.
  4. Ludzie – odbiorcy, ślepo wierzą we wszystko co media przekazują.  Oburzenie ze strony społeczeństwa wzrasta: 400 zł mają, jeszcze narzekają! Kto by nie chciał 1600 zł ?! Nie rozumieją, że kwota o której mowa, jest opodatkowana, że do kieszeni w perspektywie 4 lat ujrzymy i dostaniemy przypominam 920 zł.

Nadzieja:

W ostatnim czasie MZ przedstawił projekt ustawy o minimalnych normach wynagrodzenia w ochronie zdrowia, w naszej grupie zawodowej pielęgniarka

  • z tytułem magistra i ze specjalizacją ma zarabiać co najmniej 4,1 tys. zł.
  • bez tytułu magistra, ale ze specjalizacją minimalne wynagrodzenie określono na 2,8 tys. zł,
  • bez specjalizacji – na 2,5 tys. zł.

cashbox-1642989_640

Czy podane stawki są satysfakcjonujące? Jak wyceniamy naszą pracę, czas który w niej spędzamy, zakres obowiązków, odpowiedzialność, działanie pod presją czasu, często w szkodliwych warunkach, codziennie wspomagając i ratując ludzkie życie?

Czy to będzie krokiem do przodu, który poczyni resort zdrowa w kierunku pielęgniarek/rzy? Czas pokaże, bowiem konsultacje publiczne nad  projektem potrwają do 28.10.2016 r., a zastrzeżenia ze strony przedstawicieli pielęgniarstwa są i słusznie.

W środowisku medycznym, za każdym razem stajemy się pośmiewiskiem, który nigdy nie wychodzi ze szczebla „średniego personelu”. Dyrektorzy placówek ochrony zdrowia, wciąż w zmowach. Wzbogacają się na wykwalifikowanym personelu, któremu za podniesione na własną rękę kwalifikacje zawodowe: kursy czy specjalizacje rzucą groszem do wypłaty miesięcznej lub nawet i nie.

Wciąż jest wiele placówek, w których pracodawca uniemożliwia podnoszenie kwalifikacji zawodowych, co w konsekwencji jest bardzo sprytnym postępowaniem. Dzięki temu ma pracownika dla siebie, na swoje potrzeby. Plan chytry, bo wykwalifikowany pracownik jest konkurencyjny na rynku pracy, szczególnie jeśli jest duże zapotrzebowanie. Ten, który jest związany lojalką, lub bez dodatkowych kursów, kurczowo trzyma się pracy, bo w innych miejscach nie spełnia oczekiwań. Jest zatem pracownikiem, w którego w pierwszej kolejności trzeba zainwestować, zanim przyniesie oczekiwany zysk.

Mam nadzieję, że w najbliższym czasie dyrektorzy podmiotów leczniczych, zaczną doceniać wpływ pracy wykwalifikowanego zespołu pielęgniarskiego na efekty leczenia pacjentów, co w konsekwencji może skracać pobyt hospitalizacji, oraz przyniesie wiele innych wymiernych korzyści dla obydwu stron.

Pieniądze – śliski temat, w pielęgniarstwie szczególnie, oby w perspektywie czasu wprowadzane zmiany , nie spowodowały, że znów znajdziemy się w sytuacji sprzed walki o podwyżki.

 

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *