Uwielbiam (i adoruję) karmienie piersią, tą bliskość z dzieckiem, te emocje, radość i niezniszczalną wieź między mamą, a dzieckiem.
Coś pięknego, mleczna przygoda to jedno z moich mamusiowych sukcesów.
I dlaczego o tym piszę?
Wciąż wiele przyszłych/obecnych mam szuka prawdziwych info, takich z prawdziwego zdarzenia, jak to jest z tą mleczną przygodą karmienia piersią, jak przebiega poród i jak wygląda cała otoczka wokół.
Pamietam ten moment, kiedy zaraz po wyjęciu z brzuszka (niestety cc ze względu na ułożenie) mogliśmy się przywitać. Co za emocje! P.S. Otwarty brzuch, w lampie operacyjnej można niekiedy wiele podejrzeć. Znieczulenie podpajęczynówkowe (tak, takie w plecy), a potem tylko czuję rozciąganie, uciskanie i jest ten pierwszy krzyk!
Łzy szczęścia płyną same… Teraz już nic nie jest ważne, liczy się tylko wyczekiwane pierwsze spotkanie face to face. Wyczekiwanie na koniec badania neonatologicznego na sali cięć. I mamy 10 na 10 w skali Apgar!
Nareszcie czas na pierwszy kontakt skóra do skóry i ustaje krzyk, zdenerwowanie. To coś pięknego, jak te małe Istotki po 9 miesiącach w brzuszku są w stanie rozpoznać swoją mamę. Czują się wtedy takie bezpieczne i kochane.
Jak tylko wróciłam na salę miałam chwilę wytchnienia. Mój mąż w tym czasie kangurował.
Gdy powoli wracało czucie w nogach dostałam Bobaska do łóżka na pierwsze „cycolenie”.
I uwierzcie mi jako pierworódka miałam ogromny stres, czy aby dam radę i sobie poradzę. I wiecie co, mimo że rodziałam z swojej placówce to przecież człowiek nie zna wszystkich pracowników.
Moje obawy narastały jak nie widziałam żadnej znajomej twarzy. Martwiłam się (jak większość mam), że zostanę z tym pierwszym karmieniem sama. Nic bardziej mylnego. Trafiłam na super babki, Położne z pierwszego zdarzenia. Pokazywały mi pozycje, pomagały ułożyć, przestawić do piersi. Czułam, że nie jestem z tym sama.
Laktacja po cięciu cesarskim rozkręca się troszkę wolniej. Ale wiedziałam jedno: karmienie piersią to teraz mój priorytet, coś najlepszego co mogę dać tej małej Istocie.
I tak zaczęła sie nasza mleczna przygoda. I było różnie. A to bardzo słaba laktacja, a to nawał i zapalenie cyca. A później doszły zęby…
Ale to był taki moment dla nas. Wzajemna adoracja, i tak udało się karmić pierwsze dziecko: 1,5 roku. Jestem z siebie dumna.
Mamy pamiętajcie!
Mleczko działa cuda! Łagodzi stresy, płacz, niezawodne przy chorobach. Np. przy rotawirusie pomaga zapobiec odwodnieniu. Ta cudowna moc przekazywach przeciwciał, pomaga jak jest katarek, łagodzi podrażnione gardełko. To poczucie bezgranicznej miłość i stabilizacja. To wszystko buduje ogromną więź. W sumię mogę tak wymieniać bez końca. Dla mnie to był i jest cudowny czas..! Teraz z sukcesem karmię piersią córeczkę, mam nadzieję że uda się jak najdłużej.
Mleko mamy rządzi, ma tą moc!
Polecam Waszej uwadze wpisy promujące tydzień karmienia piersią w Polsce i opis wydarzeń w Czarnkowie:
1. Tydzień promocji karmienia piersią – Pielęgniarki Cyfrowe