Cisza i odpoczynek to najlepszy lek przedłużający życie i poprawiający jego jakość, na szczęście receptę możesz wypisać sobie sam! Koniecznie spróbuj!

Jakoś nie umiem żyć powoli, bo nie umiem odpuszczać…

W ostatnim czasie odnoszę wrażenie, że czas ucieka mi przez palce a  chwila dla siebie to jak lekarstwo dostępne tylko na receptę.  Jak większość jestem uzależniona od bycia „online” – ze wszystkim na bieżąco – czytam, szukam, sprawdzam, pędzę za nowinkami. Lubię adrenalinę! Dlatego jestem pielęgniarką!

Im jestem starsza dni prędzej mi mijają. Chcę wykorzystać każdą chwilę, tu i teraz.  I aż oczy mi się świecą, jaram się podczas rozmów z koleżankami, jak wymieniamy zawodowe doświadczenia, dzielimy się nowinkami a ostatecznie dochodzimy do wniosku, że w tym całym pielęgnowaniu nie mamy czasu na relaks w ciszy.

Pragniemy odpoczynku, bo czujemy się przepracowane, zmęczone i zaniedbane…

Pracujemy w ciągłym kontakcie z drugim człowiekiem, w napięciu, hałasie. Nasza praca to praca zespołowa, wiec wymiana zdań, czasem i kłótnie to chleb powszedni. W drodze do i z pracy w korku, zgiełku, spalinach, a przecież cisza jest twórcza. Wpadliśmy w pułapkę stymulacji, bo nawet wchodząc do domu po chwili włączamy radio, TV, lapka i oby coś grało, brzęczało- czyli wciąż się dostymulowujemy jakby te 12h pracy albo i więcej było zbyt mało.

Patrząc na swoje życie to śmiało stwierdzam, że kiedyś czekało się na weekend żeby poimprezować, żeby pokrzyczeć ze swoim „stadem”, a teraz przyszedł taki moment, że chce położyć się na trawie i popatrzeć  w niebo.

I nie chcę nazywać tego zmęczeniem materiału, to potrzeba zanurzenia się w ciszy!

Teraz wiem, że cisza jest największym luksem, jaki mogę zafundować dla swojego mózgu. To luksus, na który mnie stać! A stać każdego bo kosztuje codziennie tylko kilka minut.

Mózg to niczym komputer z najlepszymi parametrami, wymaga regularnego resetu, by wciąż dobrze funkcjonować.

Dziś mam coraz większą świadomość „przebodźcowania” mojego układu nerwowego i płynących z tego tytułu konsekwencji. Jako pielęgniarka, wiem jaka spoczywa na mnie odpowiedzialność za drugiego człowieka, za jego zdrowie i życie, więc staram się regenerować.

Jaki jest mój sposób na regenerację w ciszy?

Nabyłam umiejętności milczenia w obecności drugiego człowieka – co uważam za dowód dojrzałości i poczucia własnej wartości.

Wcześniej często czułam zakłopotanie, jak będąc w towarzystwie zapadała cisza to czułam przymuszenie, aby ją wypełnić. Dziś wiem, że czyste relacje są wolne od takiego przymusu zabijania ciszy, nieustannego zabawiania, zaciekawiania czy spełniania niewypowiedzianych oczekiwań.

Wiecie co jest najpiękniejsze?

Ta świadomość, że wokół mnie są ludzie, dobrzy przyjaciele, właściwy partner, z którymi cudownie się milczy i to jest bezcenne!

Chcesz spróbować zanurzyć się w ciszy?

To wyłącz silnik, wyłącz radio, zamknij wszystkie okna na ten rozkrzyczany świat i delektuj się w absolutnej ciszy a docenisz jej wartość.

Wiec uważam, że tylko w ciszy odpoczywając sprawdzimy, czy nie zboczyliśmy ze szlaku, nie zatraciliśmy wartości. Cisza to najlepszy lek przedłużający życie i poprawiający jego jakość. Koniecznie spróbuj!

 

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *